Kilka dni temu skończyła mi się biała mulina potrzebna do
skończenia kilku figurek do kalendarza adwentowego. Wyprawa do pasmanterii miała odbyć się za
kilka dni a ręce trzeba czymś zając no i zaatakował mnie wirus J Wirus o nazwie „sznur koralikowo-szydełkowy" Na cudownym blogu, prowadzonym przez Weraph znalazłam bardzo fajni opis jak zrobić sobie taki sznur i po kilku próbach powstała pierwsza bransoletka a potem następna i nawet pokusiłam się o prosty naszyjnik. Wszystkie prace niestety na razie są bez końcówek i zapięć. Ciężko mi się zdecydować jakie te zapięcia i końcówki kupić no i gdzie. Może mi ktoś doradzi, a jak nie to będę musiała sobie sama poradzić bo bransoletki bardzo mi się podobają i nie mogę się doczekać kiedy będę mogła je już nosić.
A więc zawieszki do kalendarza od kilku dni wyglądają tak samo, czyli tak:
A oto moje sznury koralikowe :)
Na nitkę mam już nawleczone koraliki na jeszcze jedną bransoletkę a potem wracam do xxx
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających do mnie :)
choc jeszcze niedokonczona to i tak jest sliczna...
OdpowiedzUsuńto znaczy że o biżuterię na wrześniowe wesele już się martwić nie muszę? ;)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci biżuteria wychodzi.
OdpowiedzUsuń