Cieszę się ogromnie, że spodobały Wam się moje igielniczki :) Zszywałam je ręcznie i wbrew pozorom nie było to takie straszne. Najtrudniej było gdy zszywałam ostatnie kawałki po wypchaniu poduszeczki ale jakoś mi poszło :) Postanowiłam zrobić sobie przerwę od biscornu chociaż kilka ciekawych wzorków czeka i zabrałam się za obrazek dla mojej córci. Co roku w grudniu Oliwka wyjada czekoladki z kalendarza adwentowego więc postanowiłam jej wyszyć piękny kalendarz i myślę że nawet bez czekoladek czekanie na Boże Narodzenie będzie ciekawe. Obrazek w całości ma się prezentować tak:
A u mnie po dwóch dniach wyszywania wygląda tak:
Pracy jeszcze przede mną sporo ale muszę się wam przyznać, że ja już tak mam że jak przychodzi lato to mi się juz marzą święta i zabierazm się za świąteczne wzorki :)
A teraz będę się chwalić moją córcią :) Oliwka nie ma jeszcze pięciu lat a
już nauczyła sie jeździć na rowerze bez kółek bocznych. Zarówno ja jak i Pan
Tatuś pękamy z dumy i jak sięgam pamięcią do mojego dzieciństwa to ja chyba
taka "zdolna" nie byłam i dłużej potrzebowałam pomocy kółek bocznych
:)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, wiosennie i krzyżykowo :)